Mieszkając ponad 20
lat w Gliwicach nie wiedziałam, że w moim rodzinnym mieście są
tak piękne cmentarze. Wczoraj udało mi się pojechać na Cmentarz
Hutniczy. Informacje o nim znalazłam w internecie i od razu
wiedziałam, że chcę tam pojechać, zobaczyć to miejsce na własne
oczy. Malutki cmentarzyk, który zauroczył mnie od razu. Miejsce
jest zadrzewione, a same drzewa pokryte pnącym bluszczem. Sam wygląd
cmentarza ma w sobie coś magicznego. Nie wiem dlaczego, ale bardzo
lubię oglądać, zwiedzać cmentarze. Zawsze znajdę coś pięknego
w nich. Często inni nie zauważają nic, zwykłe miejsce, jak
dostrzegam jednak coś nadzwyczajnego. Uważam, że każde miejsce w
jakiś sposób jest piękne. Ciężko określić o co dokładnie
chodzi. Czasem promień słońca na nagrobku, ułożenie liścia.
Trzeba to po prostu dostrzec. A gdy już się to dostrzeże, będzie
wiadomo, że to właśnie to.
Trochę historii:
Cmentarz Hutniczy
w Gliwicach — zabytkowa nekropolia,
znajdująca się w dzielnicy Politechnika,
przy ulicy Robotniczej.
Niewielki (0,57 ha) cmentarz wytyczono w pobliżu zakładów na
planie prostokąta. Główną oś cmentarza otwierała brama, za nią
rozpoczynała się główna aleja, strzeżona przez żeliwne
lwy autorstwa Johanna
G. Schadowa (podobne,
odlane przy pomocy tego samego, oryginalnego modelu zachowanego do
dziś w GZUT,
stoją do dzisiaj przed Palmiarnią
Miejską). Na końcu znajdowała się neoklasycystyczna kaplica.
Cmentarz słynął z rzeźb i innych żeliwnych ozdób grobowych,
odlewanych w zakładach - znajdowały się tutaj liczne groby i
grobowce z kamieni naturalnych, często otoczonych żelaznymi
kratami.
Cmentarz
został założony w 1808 przez zarząd Pruskiej Królewskiej Odlewni
Żelaza (powszechnie nazywanej hutą) - chowano tutaj osoby zasłużone
dla rozwoju przemysłu w Gliwicach,
szczególnie dla odlewnictwa oraz hutnictwa. Cmentarz, jako z
założenia "zakładowy", był nekropolią wielowyznaniową
- chowano tutaj głównie osoby wyznania ewangelickiego
(przez pewien czas służył także parafii ewangelickiej), ale
również katolików.
W XIX wieku pochowano tutaj wiele znanych postaci gliwickiego i
górnośląskiego przemysłu, m.in. Johna
Baildona (uważanego za ojca współczesnego hutnictwa), Johanna
Schulze (wieloletniego dyrektora i współtwórcy odlewni),
Christopha
Mendla (pierwszego modelarza odlewni), hrabiego Ferdinanda
Einsiedla (dyrektora generalnego) oraz Theodora
Erdmanna Kalidego (znanego rzeźbiarza). Chowano tutaj również
członków ich rodzin oraz licznych specjalistów i inspektorów
gliwickich zakładów. W 1833 na cmentarzu stanął klasycystyczny
grobowiec, wspomnianego wyżej, starosty górniczego hrabiego von
Einsiedla.
Pochówków nie zaniechano również i w
XX wieku. W Niedzielę Palmową dnia 9 kwietnia 1922
roku doszło na cmentarzu do tragedii - w grobowcu hrabiego von
Einsiedla członkowie Selbstschutzu
ukryli broń i ładunki wybuchowe. Podczas przeszukania grobowca
przez żołnierzy francuskich doszło do eksplozji - kilkunastu
Francuzów, żołnierzy stacjonujących wówczas w mieście w ramach
nadzoru wojsk sojuszniczych nad spornymi terenami Górnego Śląska,
poniosło śmierć (podawane są różne dane - od 18 do 22), a
grobowiec i część cmentarza została zniszczona.
Grobowiec odbudowano w 1925 jako kaplicę cmentarną.
W okresie II wojny światowej na
cmentarzu mieli spocząć też więźniowie filii obozu
koncentracyjnego, znajdującego się na terenie odlewni. Po wojnie po
zewnętrznej stronie cmentarza pochowano ofiary epidemii tyfusu
wśród jeńców niemieckich, zdarzyło się także kilka pochówków
cywilnych. W pierwszych latach po zakończeniu II
wojny światowej cmentarz służył mieszkańcom dzielnicy -
osobom w większości przybyłym zza (nowo powstałej) wschodniej
granicy Polski. Ostatni pochówek miał miejsce 10 maja 1949
roku.
Potem nastąpiła stopniowa i planowa
dewastacja z powodów ideologicznych i nacjonalistycznych przez
polskie władze komunistyczne. Skuwano niemieckie napisy, niszczono
nagrobki a zdobione, żelazne elementy przetapiano. Nekropolia powoli
przestawała istnieć. Kaplicę cmentarną rozebrano w latach 60. XX
wieku. Od paru lat cmentarz jest rekonstruowany wysiłkiem
społecznym.
( Wikipedia.org )
Cmentarzem tym opiekuje się Stowarzyszenie Na Rzecz Dziedzictwa Kulturowego Gliwic „Gliwickie Metamorfozy”. To właśnie to
Stowarzyszenie dba o wygląd cmentarza, dogląda i za pomocą wielu
innych osób naprawia to co wymaga naprawy. Uważam, że to bardzo
dobrze, że ktoś ma na uwadze takie miejsca.
Cmentarz jest objęty monitoringiem, co pewnie zniechęci różnego
rodzaju wandali przed niszczeniem naszej wspólnej historii.
Zapraszam na zdjęcia:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9. Fotografia przedstawiająca dawny wygląd nagrobka ( rzeźby )
10. I stan obecny
11.
12. Piękny nagrobek
13. Pomnik Johna Baildona
14. Tył pomnika
15. Bok
16.
17.
18.
19.
20.
21. Krzyż stojący w centralnej części
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31. Nagrobek, który wywarł na mnie największe wrażenie ( data śmierci dzieci )
32.
33.
34.
35.
36.
37.
Pozdrawiam
czytając Twój post zastanawiałam ile takich zapomnianych miejsc jest w każdym mieście. Przejeżdżam przez Gliwice i nie pomyślałam nawet o zwiedzaniu. a tu taka perełka. Mąż się ucieszy kiedy zaproponuje mu wycieczkę następnym razem kiedy będziemy w pobliżu.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja mieszkając ponad 20 lat w Gliwicach o takich miejscach nie wiedziałam. Na chwilę obecną poszukuję innych perełek do zwiedzenia.
UsuńCiekawy pomysł na blog :-) Niektóre zapomniane miejsca to pewnie strach odwiedzać ;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiektóre miejsca owszem. Ale czasem zwiedzając takie miejsca można trafić na prawdziwe perełki.
UsuńLubię stare cmentarze i cały ten klimat zatrzymanego czasu w takich miejscach...
OdpowiedzUsuńJa również.
UsuńBardzo ciekawe miejsce! Fajnie, że to pokazałaś - jestem z Mazowsza i nigdy nawet nie byłam w okolicach Gliwic i fajnie jest zobaczyć choćby zdjęcia takiej perełki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Niedoskonała :)
Dziękuję za miły komentarz.
Usuń