czwartek, 27 kwietnia 2017

Pałac Myśliwski w Mojej Woli



W ubiegłą sobotę byłam w Mojej Woli i miałam okazję obejrzeć Pałacyk Myśliwski. Pałacyk ten jest inaczej nazywany Pałacem z korka. To za sprawą elewacji zrobionej z dębu korkowego i uzupełnionej korą z rodzimych dębów. Spotkanie zostało zorganizowane przez Fundację Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody z Poznania. Jednak to inny człowiek podjął na początku samotną walkę o ten piękny zabytek. To właśnie Pan Mateusz Zapart zainteresował Fundację tym powoli niszczejącym miejscem. Pałac jest aktualnie rękach prywatnych, jednak właściciel nie przejawia chęci ratowania pałacu.  Zdjęcia jak zwykle znajdziecie pod koniec tego artykułu.

Drewniany pałac został zbudowany na podmurówce z kamienia dla księcia brunszwicko-oleśnickiego Wilhelma. Pałacyk powstawał na przełomie 1854 – 1855 roku. Rozbudowywano go dwa razy. Za pierwszym razem w roku 1895, drugim razem w latach 1902 – 1903. Pałac rozbudowano wtedy o człony południowo-zachodni , piętrowy północno-wschodni oraz wieżę. Budynek kryty jest dachem dwuspadowym, zdobią go natomiast ornamentowane deski okapowe oraz szczytowe. Dawno temu na jednej ze ścian frontowych znajdowała się głowa słonia. W środku zaś kuty świecznik w kształcie koła. Jednak te czasy już minęły.

Początkowo wszystkie obiekty pałacowe wchodziły w skład dóbr międzyborskich, jednak od 1886 r. Moja Wola zaczęła należeć do barona Daniela von Diergardt, następnie od 1891 r do wdowy po nim, Agnes von Diergardt. Po II wojnie Światowej obiekt przeszedł na własność Lasów Państwowych i w latach 1951 – 1975 w Pałacu znajdowało się technikum leśne.

W lesie okalającym Pałac znajduje się grobowiec barona Daniela von Diergardta oraz jego żony, niedaleko pochowany jest także woźnica z żoną. Z opowieści jednego z mieszkańców Mojej Woli usłyszałam, że pochowano także tam jego konie.

Sam budynek jest przepiękny, jednak jego wnętrze tak naprawdę zapiera dech w piersiach. Za czasów świetności musiało być to naprawdę wyjątkowej urody miejsce. Aktualnie pozostały piękne schody, na jednej ze ścian malowidło przedstawiające polowanie oraz polichromie na sufitach pałacu. Zachowały się one jednak tylko w niektórych salach.

Mam nadzieję, że ten piękny zabytek przetrwa, uda się mu przywrócić blask na jaki zasługuje. Byłoby wielką tragedią gdyby takie miejsce zniknęło bezpowrotnie. Jednak wiadomo, nie zrobi tego jeden człowiek. Ale wspomóc może każdy z nas. Liczy się każdy gest, każda złotówka.
 
Ratujmy pałac myśliwski w Mojej Woli – na ten profil serdecznie Was zapraszam. Jeżeli nie jest Wam obojętny los tego niezwykłej urody zabytku zachęcam do wpłacania choć drobnych kwot celem wspomagania Mojej Woli. Nr konta znajdziecie na profilu, podaję go również tutaj:

Bank: PEKAO S.A.
Numer: 74 1240 1747 1111 0000 1848 9897
Tytuł: MOJA WOLA

Drugim z profili na FB na który Was serdecznie zapraszam jest profil Fundacji Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody. Znajdziecie tam nr konta na który można wpłacać dowolny datek na ratowanie zabytków.

Na początek zapraszam do obejrzenia pięknego wykonania Marszu Myśliwskiego Reinholda Stiefa.




A teraz już obiecane wcześniej zdjęcia 

1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14. Polowanie

15.

 16.

17.

18.

19.

20.

 21. Zniszczony kaflowy piec

22.

23.

24.

25.

26. Komuś chyba ściany zawadzały

27.

28.

 29.

30.

31.

32.

33.

34. Wspomniane groby

35.

36. Udało mi się nawet załapać na zdjęcie z Łowcami Przygód 








czwartek, 20 kwietnia 2017

Kościół Ewangelicki w Goszczu




W miniony piątek czyli 14 kwietnia 2017 roku ponownie odwiedziłam Goszcz. Tym razem jednak moja wizyta była wyjątkowa. Dzięki życzliwości Stowarzyszenia Św. Magdaleny, a przede wszystkim Panu Ryszardowi Gilowi udało mi się spełnić jedno z moich marzeń. Mogłam obejrzeć i sfotografować perełkę Dolnego Sląska czyli Dawny Kościół Ewangelicki w Goszczu. Myślałam, że nie uda mi się urzeczywistnić tego marzenia. Ale jak widać w marzenia trzeba wierzyć i trzeba je mieć. Nic nie stoi na przeszkodzie, przeszkodą czasem jest tylko i wyłącznie nasz umysł.

Kościół jest przepiękny i uda się go uratować. Są już na to plany i ma tam powstać Świątynia Artystów. Bardzo mnie cieszy taki obrót spraw, ponieważ tak piękne miejsce nie zniknie z map, nie zostanie zapomniane. Stowarzyszenie Św. Magdaleny podpisało ze Starostą Oleśnickim umowę dotyczącą ochrony tego zabytku. Następnie udało się Stowarzyszeniu otrzymać dotację na rewitalizację budynku Kościoła wraz z parkiem i ogrodem. Jest to dopiero pierwszy krok, ale małymi kroczkami do celu. Wierzę, że uda się doprowadzić to piękne miejsce do blasku na jaki zasługuje.


Odrobina historii

Kościół Ewangelcki ( dawniej dworski ) budowany był 6 lat ( 1743 – 1749 ). Przed nim kościołem ewangelickim była kaplica grobowa rodziny Borschnitzów, wybudowana w roku 1594. Niestety o niespełna 11 latach nastały dla ewangelików trudne czasy, ponieważ majątek przeszedł w ręce katolickiej rodziny von Dohnów w roku 1605. Następnie w latach 1633 – 1637 nabożeństwa ewangelickie odbywały się w kościele parafialnym. Później włości goszczańskie przejęła rodzina von Reichenbach i nabożeństwa odbywały się w jednej z sal pałacu. Były one odprawiane w języku polskim i niemieckim aż do końca XIX w. W roku 1741 Fryderyk II wydał formalne zezwolenie na odprawianie niezależnych nabożeństw ewangelickich i budowę kościoła.
W 1743 położono kamień węgielny, zaś w 1749 odbyło się poświęcenie kościoła. 1752 r zawieszono na wieży dwa dzwony. Na krótko przed wybuchem II Wojny Światowej kościół odnowiono, jednak nigdy już nie odbyła się w nim żadna msza. Z roku na rok popadał w coraz to większą ruinę, a młodzież robiła sobie w nim pijackie schadzki. Ten piękny zabytek ( ponieważ kościół ten jest wpisany do rejestru zabytków) zostawał powoli rozgrabiany, wiele rzeczy uległo zniszczeniu. Napisy wykonane przez graficiarzy nie dodają mu wcale uroku. Warto również wspomnieć, iż kościół ten to jeden z najstarszych, istniejących kościołów ewangelickich w Polsce. 

W kościele ostały się sarkofagi – poźnobarokowy Fryderyki Charlotty hr. v. Schönaich-Carolath, zm. 1741 oraz rokokowy Henryka Leopolda v. Reichenbacha, zm. 1775 i Fryderyka Henryka von Reichenbacha zmarłego w 1758 roku. Niestety zostały one rozkradzione i zbeszczeszczone.
Oprócz sarkofagów zachowały się piękne schody prowadzące na dzwonnicę. Można zaobserwować tam jak zostało wykonane sklepienie sufitowe. W dość dobrym stanie jest również ambona i balustrady na balkonach. W kościele był również kominek, usytuowany na I piętrze nad głównym wejściem do kościoła.
Podczas mojej wizyty w goszczańskim parku przykościelnym zostały zasadzone dwa krzewy: biały Bez i biała Magnolia. Dzielnie pomagał w tym mój synek, mimo iż ma dopiero dwa lata. Cieszę się, że dołożyłam coś od siebie. Ja pewne jeszcze nie raz odwiedzę to miejsce. Zasługuje ono na pamięć, a także na pomoc.

A teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć. 

1. Przednia fasada kościoła


2.  Wejście główne go kościoła 


3.  Kartusz Herbowy znajdujący się nad głównym wejściem do kościoła



4.  Widok z boku na kościół 


 5.  Drugi bok kościoła


6.  Jedne z bocznych drzwi 


7.  Zaraz za głównymi drzwiami do kościoła 


8.  Na prawo od wejścia spiralne schody prowadzące na dzwonnicę


9. Widok od strony ściany z sarkofagami


10. Zdjęcia w środku, widok na ambonę 


11.


12. Widok ze środka na główne wejście kościoła.


13. Zdjęcie na stronę z sarkofagami 


 14. Pozostałości po sarkofagach


15. 


16. Kartusze Herbowe 


17. 


18. Płyty nagrobne


19. 


20. Widoki z I piętra


21.  


22.

 
23.Widok z dołu poręczy ambony 


24. Kominek, a raczej to co z niego pozostało. Widać jeszcze sadzę 

.
25. Niestety nie posiadam szerokokątnego obiektywu i nie udało się w całości uchwycić sklepienia. 


26.  


27. A tutaj już zdjęcie sklepienia od strony schodów na dzwonnicę


28. Widok prawie z dzwonnicy. Schody nie były zbyt pewne i nie chciałam wchodzić wyżej. Bezpieczeństwo przede wszystkim. 

29. Widok na wieżę, a na wieży drewniany hełm cebulasty wielopołaciowy, z czworoboczną ażurową latarnią, podbity gontem.


30. Sadzimy, sadzimy. Jako pierwsze Biały Bez


31. Przyszedł czas i na Magnolię , oczywiście również białą.  


32.  



Jeszcze raz chciałabym bardzo podziękować Stowarzyszeniu i Panu Ryszardowi Gilowi za umożliwienie mi zobaczenia tego kościoła od wewnątrz. Była to bardzo miła wycieczka i mam nadzieję, że wyniknie z niej wiele dobrego.