piątek, 30 czerwca 2017

Fotoksiążka od Saal Digital - recenzja



Z reklamą Saal Digital po raz pierwszy spotkałam się na Facebooku. Zaciekawiła mnie, aczkolwiek podchodziłam na początku do tego bardzo sceptycznie. 200 zł na fotoksiążkę w zamian za recenzję? Wydawało mi się to wszystko odrobinę naciągane. Przez kilka dni myślałam i postanowiłam skorzystać z okazji. Co trzeba było zrobić?? To proste. Napisać kilka słów o sobie, co Was interesuje, na co chcecie wykorzystać fotoksiążkę. Czy ma być to fotografia ślubna, architektury czy może portretowa. Później pozostaje już tylko czekać.

Pod koniec maja postanowiłam się zgłosić. Bodajże na drugi dzień otrzymałam odpowiedź, że zakwalifikowałam się, jednak nie na kupon o wartości 200 zł, a 125 zł. Przystałam na tę wersję i zabrałam się do wyboru zdjęć do fotoksiążki. Na stronie znalazłam specjalny program, który ściągnęłam na komputer, a dzięki któremu miałam możliwość zaprojektowania swojej wersji fotoksiążki. Na początku wydawało mi się to wszystko mega skomplikowane, jednak okazało się, że moje początkowe wrażenie było mylne. Program okazał się bardzo intuicyjny. Mamy tutaj do wyboru: fotoksiążkę, fotoksiążkę XG ( extra gruba ), fotoksiążkę z miękką okładką, fotozeszyt oraz opakowanie prezentowe. Ja wybrałam fotoksiążkę, format poziomy A4 28 x 19 cm. Następnie ilość stron 26, okładka matowa z watowaniem, strony wewnętrzne matowe. Mamy jednak do wyboru różne rodzaje okładki: błyszczący, matowy, oraz kilka wersji dodatkowo płatnych: eko skórę w kilku kolorach, płótno, metaliczne oraz wygląd drewna. Następnie wybieramy układ zdjęć. Możemy skorzystać z pustego projektu albo kilku wersji automatycznych. Później pozostaje nam już wybrać zdjęcia i ich kolejność. Jeśli mogę Wam podpowiedzieć, to stwórzcie sobie folder ze zdjęciami do fotoksiążki, ponieważ szukanie poszczególnych zdjęć w czeluściach komputera jest odrobinę męczące. 




Można również zadecydować czy chcemy fotokiążkę z kodem kreskowym czy tez bez ( za dodatkową opłatą ). Na początku myślałam o tym, aby zamówić bez kodu kreskowego, jednak po namyślę zdecydowałam się na wersję z kodem. Nie jest on wcale duży i nie psuje wizualnie niczego.


Znajduje się on w dolnym, lewym rogu fotoksiążki.


Gdy już wszystko ustawiłam tak jak chciałam pozostało mi jedynie sprawdzić czy wszystko wyszło tak jak chciałam i dodałam projekt do koszyka. Jeśli Wasze fotografie są dużego rozmiaru przesyłanie projektu może trochę potrwać. Jednak zawsze w tym czasie można zająć się czymś innym. Po przesłaniu w każdej chwili możemy sprawdzić na jakim etapie jest nasza książka. Dostajemy także nr do śledzenia przesyłki. Miałam trochę dopłaty, ale nie było to problemem.

Przesyłka dotarła do mnie bardzo szybko, a jechała aż z Niemiec. Opakowana w kartonową kopertę, kopertę z gąbki oraz folię.






Nic się nie zniszczyło w transporcie, wszystko było w jak najlepszym porządku. Po rozpakowaniu trzymałam w rękach przepiękną rzecz. Okładka jest jakby satynowa, bardzo przyjemna w dotyku.



 Zdjęcia zostały dokładnie wydrukowane, kolory się nie zmieniły, wydruk jest bardzo wysokiej jakości. Z wcześniejszych recenzji wiedziałam, że pierwsza strona jest tak jakby przyklejona do wewnętrznej strony okładki, więc pierwszą i ostatnią stronę pozostawiłam wolną.



Wewnętrzne strony są zrobione ze sklejonych ze sobą arkuszy papieru fotograficznego, więc wszystko ładnie się trzyma. Kartki są dość grube, nie takie klasyczne cieniutkie karteczki, co sprawia, że całość plasuje się na wysokim poziomie czy to wizualnym, czy też "dotykowym".  Dzięki takiemu łączeniu stron fotoksiążka jest pięknie płaska, nie powstają nieestetyczne zagięcia, nadłamania. Można spokojnie wykadrować fotografię tak, aby znajdowała się na dwóch łączonych stronach, a nie znajdziemy nieestetycznej przerwy w momencie łączenia kartek.




Podsumowując Saal Digital zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Owszem na rynku można znaleźć wiele firm z tańszymi cenami, ale uważam, że tutaj cena idzie z jakością. Intuicyjny system układania fotoksiążki, szybka realizacja, bardzo dobry kontakt z firmą zasługuje na mocną piątkę. Na każde pytanie otrzymałam odpowiedź, a trochę pytań miałam. Czasem miałam wrażenie, że zadaje dziwne pytania, jednak firma zachowywała się bardzo profesjonalnie, a także przyjacielsko. Nie miałam wrażenia, jakby to kolokwialnie nazwać „odbębnić” kontakt i „kim to my nie jesteśmy”. Czułam się jak równy z równym. Ja polecam Saal Digital i ich fotoksiążki. Mam w planach jeszcze jedną fotoksiążkę, już z większą ilością zdjęć i wiem, że skorzystam ponownie z usług Saal Digital.

Fakt, iż otrzymałam fotoksiążkę w dużo niższej cenie ( poprzez kupon rabatowy) nie ma wpływu na powyższą recenzję.
Zresztą możecie się sami przekonać o prawdziwości  moich słów. Wystarczy zgłosić się tutaj: http://www.saal-digital.pl/2017/recenzja-fotoksiazki/.











sobota, 24 czerwca 2017

Kościół Pokoju w Świdnicy




O Kościele tym nie wiedziałam nic. Do pewnego momentu. Po raz pierwszy zobaczyłam go u Łowców Przygód. Kościół jest protestancką świątynią i jest przepiękny. Z zewnątrz biało brązowa elewacja, zbudowany z drewna, słomy, piasku, stoi w Świdnicy już ponad 350 lat i zachwyca swym pięknem. Jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

23 sierpnia 1656 roku położono kamień węgielny pod budowę świątyni, zaś 24 czerwca 1657 roku odprawiono pierwsze nabożeństwo. Ołtarz zostały wykonane z okazji 100 rocznicy zezwolenia na budowę Kościoła, czyli w 1752 roku. Ambona powstała w 1729 roku, organy główne powstawały na przełomie lat 1666 - 1669, jedna z głównych przeróbek instrumentu odbyła się w latach 1776 - 1784 i polegała na umieszczeniu figurek aniołków, oraz skojarzeniem ruchu aniołków z biciem dzwonu. Duże organy były często nieczynne więc w 1695 roku zostały w kościele umieszczone małe organy ( znajdują się one nad ołtarzem ).

Na tyłach kościoła znajduję się stary protestancki cmentarz. Choć zniszczony i odcisnęło się na nim piętno czasu nadal zachwyca na swój sposób. Zwiedzając go jednak trzeba bardzo uważać, zdarzają się zarwane groby, doły, a nawet zarośnięte ścieżki.

Wracając do Kościoła. Wejście jest płatne: 10 zł osoba dorosła, 5 zł dziecko, dla grup zorganizowanych ( powyżej 25 osób) 8 zł za osobę. Opłata ta jest tzw Cegiełką na Fundusz Renowacji Kościoła Pokoju.  Jednak dla niektórych osób, z tego co zauważyłam jest to zbyt wygórowana kwota. Ja byłam w Świdnicy w niedzielę 18 czerwca. Gdy już wychodziłam natknęłam się na Panią, która za wszelką cenę chciała wejść nie płacąc, bo ona tylko chce pooglądać. Wygrażała, że opisze, że Pani sprzedająca bilety i pamiątki nie chciała ją wpuścić do Kościoła. Byłam tam, widziałam i powiem Wam szczerze, że było mi po części wstyd, a po części byłam zła. Każdy kto wchodził, płacił ( a nie jest to wygórowana kwota ). Osoba ta jednak jednak korzystając z czasu, gdy Pani sprzedawał bilety, postanowiła szybko przebiec i wejść bez biletu. Została zatrzymana i wyproszona. I to jeszcze jaka oburzona była, że nie chciano ją wpuścić. Miałam wrażenie, że za chwile rzuci się z pięściami. Nie wiem skąd biorą się tacy ludzie. Bez grama kultury, poszanowania dla czyjejś pracy.

Zwiedzanie kościoła, wraz z wysłuchaniem nagrania lektora zajmuje około 40 minut. Jednak nie dla mnie. Ja spędziłam w Świdnicy 3 godziny i nadal było mi mało. Gdybym mogła zostałabym tam na cały dzień. Kościół zachwyca, działa uspokajająco, koi nerwy, sprawia, że człowiek relaksuje się a jednocześnie nie może wyjść z podziwu nad urokiem tego miejsca. Dostępny jest jedynie parter do obejrzenia. Wejście na górne kondygnacje jest zabronione, ponieważ jest to niebezpieczne. Jednak sam parter już wywiera na człowieku takie wrażenie, że 40 minut to za mało. Nikt jednak Was stamtąd nie wygoni. Kościół jest odrestaurowywany, trwają prace konserwatorskie. Niesamowite w historii kościoła jest to, iż nabożeństwa odbywają się tutaj nieprzerwanie od 1657 roku. Aktualnie w niedziele o godzinie 10:00.

Odrobina historii:

Kościół Pokoju powstał na mocy pokoju westfalskiego (stąd nazwa),
kończącego wojnę trzydziestoletnią 1618-1648.
Przed jej rozpoczęciem świdniczanie mogli swobodnie wyznawać idee Lutra,
w mieście odprawiano nabożeństwa luterańskie.

Po wybuchu wojny ewangelikom odebrano prawo do własnej wiary i kościołów. Zgodnie z pokojem westfalskim, katolicki cesarz Ferdynand III Habsburg został zobowiązany przez Szwedów do zezwolenia ewangelikom w księstwach dziedzicznych w Jaworze, Głogowie i Świdnicy na zbudowanie po jednym tzw. Kościele Pokoju. Habsburgowie surowo obwarowali tę zgodę: ewangelicy mogli wznieść świątynię wyłącznie poza murami miasta, bez wież i dzwonnicy, tylko z nietrwałych materiałów – z drewna, piasku, słomy i gliny. Nie mogła przypominać kościoła, a jej budowa nie mogła przekroczyć roku.
Ewangelicy wykazali się wówczas niezwykłą zaradnością, najbiedniejsi przynosili choćby deskę. W budowę zaangażowali się przedstawiciele wszystkich stanów, od szlachty, przez mieszczaństwo, po chłopów. Świdniczanin Christian Czepko wyruszył w podróż po europejskich dworach protestanckich, żeby prosić o pieniądze na budowę. Udało się i w1657 r. odprawiono pierwsze nabożeństwo w Kościele Pokoju w Świdnicy.
Dwa takie kościoły powstały także w Głogowie (spłonął po stu latach) oraz w Jaworze (istnieje do dziś).
Kościół Pokoju w Świdnicy jest bazyliką na planie krzyża, zbudowaną w technice szachulcowej (drewniany szkielet wypełniony masą z gliny i słomy).
Do głównej bryły dobudowano potem Halę Chrztów i zakrystię od wschodu, Halę Zmarłych od zachodu, Halę Ślubów od południa i Halę Polową od północy. Na powierzchni 1090 mkw. mieści się 7,5 tys. osób. W barokowym wnętrzu dominuje XVIII-wieczny bogaty ołtarz z drewna. Płaskorzeźba ponad mensą przedstawia Ostatnią Wieczerzę. Powyżej umieszczono rzeźbione postacie Mojżesza, arcykapłana Aarona, Jezusa, Jana Chrzciciela i apostołów Piotra i Pawła. Pomiędzy nimi, w centralnym miejscu znajduje się scena z chrztem Chrystusa w Jordanie. Nad sześcioma drewnianymi kolumnami korynckimi biegnie fryz z napisem: “Dies ist mein geliebter Sohn, an dem ich Wohigefallen habe” (“To jest syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem” – Ew. Mateusza 3,17). Ołtarz wieńczy księga z siedmioma pieczęciami i barankiem z chorągwią.
Drugą dominantą jest ambona, również z XVIII wieku. Jej kosz podtrzymują Wiara z krzyżem, Nadzieja z kotwicą i Miłość z dzieckiem, a na zwieńczeniu anioł z trąbą obwieszcza Sąd Ostateczny. Schody na ambonę zdobią reliefy z zesłaniem Ducha Św., Golgotą i Rajem. Na mównicy umieszczono klepsydrę podzieloną na cztery półgodzinki, która odmierzała długość trwania kazania.
XVII-wieczne organy ze wspaniałym barokowym prospektem, podtrzymywanym przez dwóch atlasów, ozdobione ruchomymi figurkami aniołków, właśnie zostały gruntownie odnowione. Z powodu licznych napraw duże organy były często nieczynne, dlatego na najwyższej emporze nad ołtarzem zbudowano drugie, małe organy. Empory biegną na kilku poziomach, pokryte 78. tekstami z Biblii i 47. scenami alegorycznymi, bogato zdobione epitafiami, tarczami cechowymi m.in. piekarzy, piwowarów, rzeźników, sukienników oraz portretami mieszczan i szlachty.
Najbardziej uprzywilejowane rodziny miały własne loże, wśród których najbardziej imponująca jest loża Hochbergów, dowód wdzięczności dla rodziny hrabiego Johanna Heinricha von Hochberg, który ufundował dwa tysiące dębów, czyli dwie trzecie drewna niezbędnego do budowy. Malowidła na stropach przedstawiają Świętą Trójcę, Sąd Ostateczny, Niebiańskie Jeruzalem, upadek Babilonu. W Hali Chrztów warto zwrócić uwagę na drewnianą, polichromowaną chrzcielnicę z 1661 r., na portrety duchownych, którzy w ciągu trzech stuleci odprawiali tu nabożeństwa oraz ich bogate stroje liturgiczne.
Kościół stoi w centralnym miejscu placu Pokoju, opasanego kilometrowym murem. Wśród starodrzewu sąsiadują ze sobą XVII- i XVIII-wieczne zabytki: dzwonnica, dawne ewangelickie liceum (obecnie pensjonat Barokowy Zakątek), dom dzwonnika z ogrodem lawendowym (obecnie Centrum Promocji i Partnerstwa UNESCO), dom stróża (kawiarnia Baroccacfe) i nekropolia, która przez 250 lat była jedynym miejscem pochówku dla kilku tysięcy ewangelików. Plebania po remoncie zamieni się w Dolnośląski Instytut Ewangelicki, który będzie udostępniał cenne zbiory parafialne: 300-letnie Biblie i starodruki tworzące jedno z największych archiwów luterańskich w Polsce.
Po II wojnie światowej parafia ewangelicka w Świdnicy zmniejszyła się z kilkunastu tysięcy do setki wiernych. Kościół wciąż jest ich domem, ale jednocześnie coraz bardziej cenionym zabytkiem, jednym z zaledwie trzech dolnośląskich zabytków na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Jest także symbolem pojednania: w 1989 r. premier Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Niemiec Helmut Kohl w drodze do Krzyżowej modlili się tu o pokój. W 2014 r. kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Polski Ewa Kopacz wzięły udział w ekumenicznej modlitwie o pokój. Gościła tutaj, w 2011 r., także szwedzka para królewska Karol XVI Gustaw i królowa Sylwia.
To fenomen, że mimo nietrwałych materiałów budynek stoi ponad 350 lat zadziwiając wytrzymałością konstrukcji. Renowację kościoła wsparli m.in.: Niemieckie Centrum Rzemiosła i Ochrony Zabytków w Fuldzie, Federalne Ministerstwo Badań i Technologii w Bonn, Federalna Fundacja Ochrony Środowiska w Osnabrück, Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, EEA Grants i Norway Grants.
Więcej o rewitalizacji: www.luteranskaenklawa.pl



A teraz zapraszam Was na zdjęciową wycieczkę po kościele.

1.

Widok na Kościół Pokoju


2.
Część boczna z pięknym zegarem


3.
Widok na ołtarz i małe organy


4.
Ołtarz


5.
Ambona


6. 
Zbliżenie na klepsydrę znajdującą sę na ambonie. w XIX w. za jej pomocą odmierzano długość trwania kazania. 


7.
Loża Hochbergów


8. 
Widok od tylnej strony ambony na główne organy


9.
Główne organy


10. 
Takie piękne rzeczy znajdują się na stropach, emporach itp częsciach w środku Kościoła. 


11.


12.


13.


14.


15.



16.


17.


18.
Natknęłam się również na starą, nieużywaną już fisharmonię.


19. 
Dzwon


20. 
Jedna z płyt znajdująca się za dzwonem. 


21.


22.
Zamykany konfesjonał. Prawda, że przepiękny. 


23. 



24.
Bogato zdobione stroje liturgiczne.
 

25. 
Rzeźba, już odrobinę niekompletna przedstawiająca Pana Jezusa.


26.
Drewniana, polichromowana chrzcielnica z 1661 r
 
  
27. 
A to już na zewnątrz kościoła.


28. 

29.
Drzewo na skraju cmentarza.

30.

31.

32. 
Zarwany grób. W pierwszym momencie podchodząc w okolice wystraszyłam się trochę. 

33. 
Boczna część cmentarza i takie piękne płyty 

34.

35.

36.


I to już wszystko z mojego wyjazdu do Kościoła Pamięci w Świdnicy. Jak najbardziej polecam wycieczkę do tego miejsca. Po odwiedzinach w Kościele mogę Wam z czystym sumieniem polecić deser w Baroccaffe. Ja skusiłam się na szarlotkę z gałką truskawkowych lodów i kawę Frappe również z lodami :) Było pysznie i nie drogo.

Pozdrawiam



piątek, 16 czerwca 2017

Misz Masz



W związku z tym, że u mnie trwa remont, już od ponad tygodnia, nie mam nawet czasu nigdzie wyściubić nosa na zewnątrz. Skutecznie przeszkadza mi to w zwiedzaniu ciekawych miejsc. W przyszłym tygodniu powinno być już lepiej, choć za robotników niestety nie mogę mówić. A im idzie to wszystko dość opornie. Jednak mam nadzieję, że szybko się wyrobią, bo mam już trochę dość.

Nie chciałam jednak zostawiać Was bez żadnego słowa przez kolejny tydzień, więc postanowiłam, że wrzucę Wam kilka zdjęć różnego rodzaju. Jest to luźny zbiór zdjęć z różnych miejsc. 

1.
Bociek chyba się przeprowadza. 


2.
Jaszczureks ze swą zdobyczą :)
 

3.
Końska miłość
 

4.
"Przyczajony koteł, uśmiechnięty dzieć " 


5. 
Samotna łódka
 

6.
"No to Fruu" - Leszno Airshow 


7.
Kacza rodzinka
 

8.
Odpoczynek po ciężkim tygodniu pracy 


9.  
Zając 


10. 
Zezowate szczęście


Pozdrawiam